Wiem, jak to jest kiedy jesteś wyczerpana i nie wierzysz w to, że kiedykolwiek będziesz czuć się dobrze. Tez tak kiedyś miałam.
Ignorowałam sygnały płynące z mojego ciała, które dawały mi znać, bym się zatrzymała. Wypierałam trudne emocje i analizowałam myśli, które ściągały mnie jeszcze bardziej w dół. Starałam dopasować się do innych i przejmowałam tym, że jeśli pozwolę sobie na odpoczynek, to będę nazwana leniem.
Wierzyłam w kulturę zajętości, że jestem wartościową osobą tylko wtedy, gdy coś robię. Mój perfekcjonizm wpędzał mnie w pracoholizm, a to powodowało, że traciłam równowagę i wpadałam w czarną dziurę załamania.
Wszystko zmieniło się u mnie gdy nadszedł poważny kryzys w moim życiu osobistym i musiałam mu stawić czoła. Zobaczyłam, że nie mogę dłużej ciągnąć na oparach, że muszę zadbać nie tylko o bliskich ale także o siebie. Skupiłam się na ćwiczeniach mindfulness oraz praktyce samowspółczucia, które przyniosły mi olbrzymią ulgę.
Zaczęłam sobie odpuszczać i być dla siebie łagodniejsza. Uwierzyłam w to, że mam prawo do odpoczynku i że nie musze sobie na niego zasługiwać! Zaakceptowałam siebie jako osobę wysoko wrażliwą z wszystkimi cechami także skłonnością do przebodźcowania i znalazłam sposoby na radzenie sobie z tym. Teraz chciałabym podzielić się z Tobą moim doświadczeniem!